Trzeba było długo czekać, ale wreszcie pojawiły się! Pierwsze jesienne borowiki i nie tylko! Po całej masie letnich żółciótkich kurek w lesie nie było żadnych grzybów, nawet tych niejadalnych, jednak wystarczyła poranna rosa, żeby z mchu i piasku zaczęły wystawać brązowe łebki. Mam nadzieję, że to niejedyne zbiory tej jesieni, bo chciałabym wypróbować jeszcze fantastycznej marynaty Rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz