sobota, 22 stycznia 2011

Wszystko, co kocham



Do obejrzenia tego filmu przymierzałam się od dawna, ale, a to nie miałam nastroju, a to Cz. nie miał, a to zapomnieliśmy solidarnie o nim. Wreszcie dojrzałam i sięgnęłam po niego w piątek.
Lubię filmy Borcucha, a po "Tulipanach" wręcz zakochałam się w nim. No nie tylko w nim, ale również w jego bracie, który pisze muzykę do tych filmów. Do "Tulipanów" wracam od czasu do czasu. To film "na podniesienie", którego kojące właściwości nie przemijają.
"Wszystko, co kocham" obawiałam się nieco. Myślałam, że wątek polityczno-historyczny będzie bardzo wyeksponowany, na szczęście tak się nie stało. Dla mnie to, ani film o wydarzeniach na Wybrzeżu w 1980r., ani o pierwszej miłości, ani nawet o muzyce. Raczej o dorastaniu, choć moje przecież przypadło kilka lat później, to jednak te doznania są niezwykle intensywne i zapadają w pamięć na zawsze. Nie zawiodłam się i przyznam, że niecierpliwie czekam na kolejne filmy Borcucha.

1 komentarz:

  1. Mi też sie podobał, ale może to ta grypa ...
    W każdym bądź razie ja Borcucha nie kocham
    CZ.

    OdpowiedzUsuń